Arkadiusz Stępień – pseudonim artystyczny ARQ, absolwent naszej szkoły muzycznej w klasie gitary. Pracował w sochaczewskim radiu, w warszawskiej Pogodzie, radiu Plus, był szefem muzycznym stacji VOX FM. Ostatnio zajmował się produkcją piosenek nagrywanych z uczestnikami telewizyjnych programów "Must Be the Music i "The Voice of Poland". W listopadzie 2016 roku zadebiutował jako wokalista piosenką „Płonę”. Kilka dni temu pokazał drugi klip i zapowiada, że to nie koniec. Z Arkadiuszem Stępniem rozmawia Daniel Wachowski.
Po co facet , spełniony prywatnie i zawodowo, chce wejść do show biznesu?
Mam nadzieję, że to nie wyjdzie (śmiech).
Bądź poważny.
Robiłem w życiu wiele rzeczy i to jest kolejny pomysł, choć miało to wyglądać trochę inaczej. Myślałem, że to ja będę pomagał ludziom wchodzącym na muzyczny rynek. Mam swoje kompozycje, gotowe aranżacje i zakładałem, że rola producenta muzyki dla finalistów programów "Must Be the Music" i "The Voice of Poland" to moje miejsce. Nigdy nie myślałem, że stanę przed mikrofonem. Tak wyszło.
Pamiętasz, że pięć lat temu udzieliłeś dużego wywiadu Ziemi?
Tak.
A jaki był tytuł tej rozmowy?
Coś z muzyką?
„Muzyka towarzyszy mi całe życie”.
I to prawda. Rodzina jest umuzykalniona, dziadek grał całe życie, w sochaczewskiej szkole muzycznej uczyłem się gry na gitarze i fortepianie, potem praca w rozgłośniach radiowych też się kręciła wokół muzyki. I tak jest do tej pory.
Powiedziałeś wtedy: „próbuję nagrać płytę z własnymi piosenkami, ale nie w swoim wykonaniu”.
I w części ten plan zrealizowałem. Moją piosenkę zaśpiewała Natalia Iwaniec, uczestniczka show "The Voice of Poland", a kolejną, świąteczną, nagrali w duecie Sara Girgis i Adrian Wojtków. Teledysk do tej drugiej zrealizowaliśmy w Sochaczewie.
Sochaczewianie znali dotychczas Arka Stępnia jako gitarzystę z formacji wokalnej Art Cameral. W 2013 roku w kościele św. Wawrzyńca wraz z nią wykonałeś wiele różnych wersji pieści Ave Maria.
Art Cameral jest zespołem złożonym z przyjaciół znających się ze szkoły muzycznej. Gramy i śpiewamy np. na ślubach naszych przyjaciół, zdzwaniamy się, gdy mamy ochotę pośpiewać kolędy, gdy ktoś poprosi o krótki koncert. Wiem do czego zmierzasz, że ARQ gra w stylu elektro-pop, a tu nagle Ave Maria. Ale ja lubię każdą muzykę, i klasyczną, i rock, na którym się wychowałem, i nowoczesne brzmienia. A tamten występ powtórzyłbym nawet i dziś. To był naprawdę fantastyczny koncert, bardzo ciepło przyjęty przez publiczność.
Sam piszesz teksty i muzykę, a w szlifowaniu kolejnych utworów pomagają ci znajomi także z Sochaczewa.
Tak. Artur Kasza i jego AK Studio. Korzystam z jego talentu, sprzętu i umiejętności, choć oczywiście nie tylko, bo nad piosenkami pracuje grupa ludzi. Inne studio odpowiada za aranżację i miksowanie, a ostatni etap, tzw. master, robimy w Wielkiej Brytanii lub Brazylii. Tamtejszym fachowcom zlecamy ostateczny szlif utworów.
Przygodę z muzyką pop zacząłeś od piosenki „Płonę”. Od listopada na youtube zanotowała 186 tys. wyświetleń. Dużo, jak na debiut?
Jest OK. To przyzwoity wynik i jeśli druga piosenka osiągnie taką liczbę wyświetleń, to będzie powód do radości.
Pod teledyskiem do „Płonę” na youtube jest wiele ciepłych komentarzy. Ktoś nawet prosi o kontakt do twojego fan clubu. Już istnieje?
Fan club nie istnieje, ale jeśli ktoś wyrazi chęć, by go poprowadzić, nie będę protestował. A poważnie – na fan club jest jeszcze za wcześnie. Wszystko ma swój rytm, nie powinno się niczego robić na siłę, więc poczekajmy.
Dobre recenzje zebrał też teledysk.
Robił go młody, ale bardzo utalentowany człowiek, o dużej wrażliwości na relacje kobieta-mężczyzna, Przemek Niewęgłowski z PN Media. Przemek po prostu ma „to oko”, które lubię. Część materiału filmowego to moje video, za resztę zdjęć i dopracowanie szczegółów odpowiadał Przemek.
Kilkanaście dni temu na youtube pokazałeś teledysk do drugiej piosenki pt. „Lepszy świat”.
Utwór powstał trzy lata temu, więc przeleżał trochę w szufladzie. Piosenka jest o podejmowaniu decyzji, o konsekwencjach wyboru, gdy czasem coś tracisz, ale możesz też znacznie więcej zyskać. O ryzyku. Nie ryzykujesz nie pijesz szampana. Klip kręcony był nad morzem a także wyspie na Wiśle. Uważny widz rozpozna też pianino z sochaczewskich „Siódemek”.
Masz już tyle materiału, by przyjmować oferty koncertowe?
Nie spieszę się. Dwie piosenki już pokazaliśmy, trzecia jest nagrana i pracujemy nad kolejną. Na krótki koncert kilka piosenek wystarczy, ale zakładam, że pierwsze solowe występy to dopiero 2018 rok. Chętnie zagrałbym dla sochaczewskiej publiczności.
Co z płytą?
Wszystko zmierza w tym kierunku. Materiału mam dużo, więc z wybraniem 10-12 piosenek nie będzie problemu.
Chciałbyś, aby sochaczewianie zamiast „z mojego miasta pochodzi Robert Janowski”, mówili „z mojego miasta pochodzi ARQ”?
Byłoby bardzo miło, ale wróćmy na ziemię. Jako wokalista dopiero startuję w branży muzycznej, dlatego zamiast wybiegać w przyszłość, chciałbym waszych czytelników poprosić o życzliwe spojrzenie na moją twórczość, o oglądanie teledysków na youtube, udostępnianie ich na facebooku, polecanie znajomym. Każde dobre słowo czy miły komentarz jest dla mnie niezwykle budujący.
Na koniec jedno pytanie w stylu Pudelka. To prawda, że ty i wielokrotna mistrzyni w tenisie stołowym Natalia Partyka jesteście parą?
Rozbawiły mnie te doniesienia, a wzięły się stąd, że w styczniu towarzyszyłem Natalii na gali "Przeglądu Sportowego", gdzie odbierała tytuł Niepełnosprawnego Sportowca Roku 2016. Jeden z plotkarskich portali już widział nas przed ołtarzem. Nie, nie jesteśmy w związku. Przyjaźnimy się, regularnie rozmawiamy, dobrze rozumiemy i dobrze czujemy w swoim towarzystwie. Bardzo lubię Natalię i przed nowym sezonem życzę jej samych sukcesów. A korzystając z okazji, gorąco pozdrawiam wszystkich czytelników „Ziemi Sochaczewskiej”.